niedziela, 25 sierpnia 2013

Jak sobie poprawić humor

No tak. Bo ileż można być smutną? Ranek nieciekawy, Anty-Książę musiał się nieźle natrudzić, aby mnie rozruszać. Niesamowity jest.

Czyli - jak w temacie:

  • dobre śniadanie. Dziś u nas były parówki zawinięte w naleśniki i zapieczone z serem żółtym. Na to ketchup i prażona cebulka. Daje kopa.
  • pojechać na choćby małą wycieczkę. Wybraliśmy się na Kortowo, zjedliśmy znów w Wartburgerze, pokarmiliśmy kaczki, poprażyliśmy się na słonku.
  • Pan z Wartburgera zaczepił mnie: "o, pani z bloga?" Jeju, ale fajnie mi się zrobiło :D
  • wezwać do konia drugiego lekarza na konsultacje. Okazuje się, że koń niekoniecznie jest w stanie tragicznym, zdrowy nie jest, ale będzie OK.
No i ogółem - szukać małych przyjemności i się ich rozpaczliwie czepiać!



2 komentarze:

  1. Na poprawę humoru najlepsza jest kromka razowego chleba na zakwasie, domowej roboty z prawdziwym masłem i czosnkiem.
    Ten czosnek to tak na wypadek wampirów energetycznych, coby ostatnich sił życiowych nie wyssały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsza to jest czekolada, ale, cholerka, nie mogę jej jeść :/
    Pozostają erzace wszelakie, no i tulić tego konia niedobrego :)

    OdpowiedzUsuń