sobota, 27 czerwca 2015

Miasteczko w sam raz na sobotę

Jedna sobota, jedno małe miasto, odpowiedzi na wszystkie ważne pytania :).

Gdzie jest powolnie, leniwie i spokojnie?

Gdzie powietrze pachnie wakacjami z dzieciństwa - mieszanką zapachów wody, stołówki, bukszpanu i starych domów?

Gdzie stoi Wysoka Brama większa i znacznie ładniejsza niż u nas w Olsztynie?

Gdzie Anty-Książę robił wykopy? (no dobra, słaba podpowiedź, bo kopał niemal wszędzie :p)

Gdzie można mieszkać w mikroskopijnym starym domeczku i w obskurnym bloku z białej cegły, tuż obok siebie?

Gdzie można zjeść lody z polewą o smaku Ferrero Rocher i pizzę z sosem czosnkowym z oliwy i czosnku, w samym środku wrzawy podniesionej przez grupę seniorek wracających z tarczą z jakiejś Spartakiady?

Gdzie jest dom w kolorze chłodnika?

Gdzie piękny zamek został brutalnie zgwałcony nowoczesną, ohydną, metalowo - betonową dobudówką z tytułu przerobienia na hotel?

Gdzie na dziedzińcu można oberwać drewnianą strzałą wypuszczoną z łuku małego Apacza, ku radości bezstresowo wychowujących rodziców?

Gdzie człowiek spaceruje noga za nogą, gapi się na prześliczne kamienice i wzdycha, że małe miasteczko to w sumie coś całkiem sympatycznego?

Na wszystkie pytania odpowiadam: Lidzbark Warmiński. Moja trzecia wizyta i coraz bardziej lubię to miasto.













wtorek, 23 czerwca 2015

Bo taki tata to skarb!

Że ja mam fantastycznego tatę, to wiecie. Pisałam o nim dwa lata temu i dziś nadal czterema kończynami się pod tym podpiszę.
Ale i Kalina ma tatę na schwał. W sumie to aż dziwne, że tyle już lukru wylałam na temat moich bliskich, ale nie na temat męża mego. no nic, jego ego wzrośnie jeszcze bardziej, ale dziś muszę.

Bo Anty-Ksiażę tatą jest znakomitym. Nie wiem, co to mąż wracający z pracy z "a co ty taka zmęczona jesteś, przecież siedzisz i nic nie robisz" na ustach. Przez to, a raczej dzięki temu, że poszłam do pracy i zostawał a Linką sam odkąd miała dwa miesiące, wie, jak bardzo męczy opieka nad brzdącem i jak bardzo jest on absorbujący. Dzięki temu też, potrafi przy młodej wszystko - przebrać, umyć, przewinąć, nakarmić butelką i łyżeczką, ubrać na dwór. A wreszcie, dzięki temu mają świetny kontakt. Mają swoje zabawy, swoje piosenki. Tata potrafi uśpić młodą jak mamie kończą się pokłady cierpliwości i pomysły.

Księciem z bajki może i nie będzie, ale Rycerzem w lśniącej zbroi dla swojej córki na pewno tak.

Kochanie - jesteś naprawdę dzielnym tatą, no i do tego fajnym! Mamy z Linką niesamowite szczęście!





piątek, 19 czerwca 2015

Piękny prezent

Jestem potwornie rozpieszczana przez moich najbliższych. A, ze niedawno były moje urodziny, to rozpieszczanie sięgnęło zenitu. Aż wstyd, taka stara baba, a tyle dobra. Dziś jednak chciałam się pochwalić wyjątkowym prezentem. Mam nadzieję, że pozostali obdarowywacze nie poczują się pominięci, ale sami rozumiecie ;).

Mama przygotowała mi fotoksiążkę. Historię mojego życia na 50 stronach. Od pradziadków po moją osobistą córkę Kalinę. Wybrane zdjęcia - moi dziadkowie, moi rodzice (ach, różowe lata 80-te...), moje dzieciństwo, podróże, narty, konie. Moi przyjaciele, kuzyni, zwierzaki. Moje miłości.

Okrutnie się wzruszyłam. Ładnie udało się mamie wybrać zdjęcia i ważne momenty. Przywołać trochę wspomnień. Przeglądam ją co i rusz.

Dzięki, Mami!

środa, 10 czerwca 2015

Domowe inspiracje

Na tym etapie powinnam chyba raczej myśleć o fundamentach, pompach, bramach i piecykach. Dom jeszcze wybitnie hipotetyczny, należałoby myśleć o podstawach. Ale! Od tego mam męża. Niech ogląda parkany i boilery, a ja, bardzo po babsku, pomarzę sobie o wystroju wnętrz. Zwłaszcza, że trudny czas obecnie, czarne chmury zebrały się nad głowami,oczy mokre, serca drżące. Trzeba gdzieś uciec myślami, żeby nie oszaleć.

Jeszcze parę lat temu byłam pewna, że chciałabym się urządzać nowocześnie. Może nie metal, beton i szkło, bo to mnie nigdy nie pociągało, ale proste formy, minimalizm. A tu się wzięło i zmieniło. Również w związku z wizją domu w drewnie. Teraz ciągnie mnie coraz bardziej w stronę stylu skandynawskiego, prowansalskiego, rustykalnego... Bez przesady, może nie koniecznie stołki z ociosanych pniaków czy wanna z kamienia, ale ciepłe, przytulne, jasne wnętrza, takie, w których poczuję się w domu, a nie w galerii wzornictwa przemysłowego.

Podobają mi się bielone deski. Jasne kuchnie w lekko wiejskim stylu. Folkowe dekoracje, naturalne materiały. Tak, aby nawet w listopadową pluchę, w domu było słonecznie i ciepło. Przytulnie. Sielsko.

Na początku, będę raczej tylko mogła sobie pomarzyć, bo urządzimy ile się da meblami z naszego obecnego mieszkania, a resztę po taniości, byle funkcjonowało. Ale moje marzenia będą czekały i z czasem je zrealizuję.

Poniżej trochę bardzo miłych memu oku i zmysłowi estetycznemu wnętrz, zapożyczonych z sieci.






Ach, no i moje wielkie marzenie - skrzynia warmińska. Jestem w nich zakochana od czasów wakacji w Mycynach i wizyt w skansenie. Kiedyś na pewno jedna z nich stanie w moim przedpokoju!


niedziela, 7 czerwca 2015

Wszyscy mają działking, mam i ja!

Ha! Nareszcie jesteśmy jak prawdziwi statystyczni Polacy! Weekend na działce z grillem! Co z tego, że działka pusta i nawet płotu jeszcze nie ma?Działka to działka, i to nasza. Więc koc, grill, pies i córa pod pachę i hajda! Od wiatru i słońca namiocik plażowy.

Dziecka nie było :). Po prostu usiadła na kocu i zajęła się sobą. Zrywała trawę i mech, oglądała robaczki, śledziła psa. A potem bezczelnie ukradła tacie połowę bułki i wcinała. W końcu - jak wszyscy, to wszyscy, babcia też!

Oj, powiem Wam, że to były cudne 3 godziny. Może to śmieszne, ale sama świadomość, ze siedzimy na swoim daje mega radochę. A do tego dobra kaszanka, trochę mniej dobra kiełbasa (za to pies się ucieszył...), chybotliwy grill i chybotliwy namiocik. Pies pogonił za bocianem, a potem za zającem. Ozór miała do pasa, łapy czarne, ale psi uśmiech od ucha do ucha. Nie mówcie naszej pani weterynarz.

Akumulatory na tydzień pracy trochę naładowane. Dotlenieni, najedzeni. Prawdziwe letnie popołudnie. I nawet deszcz zaczął padać jak już się zbieraliśmy. Koniecznie powtórka!