niedziela, 12 listopada 2017

Jesienna kronika towarzyska

Szaro, buro i ponuro, a u nas wesoło i społecznie.

Córu poszła do przedszkola! Dostałam od mojej szefowej piękny prezent i Kalina została zaproszona do naszego firmowego przedszkola. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zrządzenia losu! Chodzi na 4 godzinki dziennie, jest zachwycona, a ja spokojna, bo znam firmę i wiem, jak dużą wagę się przykłada do standardów w niej. Młoda juz pasowana, co dzień wie więcej, zna nowe piosenki i angielskie słówka, ma swoje przyjaźnie, swoje panie uwielbia, a ja mam dziwnie mokre oczy, jak widzę jej rysunki na tablicy oraz kiedy śpiewa wraz z innymi dziećmi. Rano marudzi na wczesne wstawanie, ale ledwo zobaczy panią, to ani się nie obejrzy, ani nie pożegna, tylko pruje do sali.

Długie, ciemne wieczory to też idealna okazja do spotkań. A długie wieczory i nowe, wspaniałe mieszkanie, to już okazja do kwadratu!
doczekaliśmy się i po 4 latach w nasze progi zawitała Julia (pamiętacie małą Wiewiórkę, z którą szlifowaliśmy wujkowanie i ciociowanie?) z rodzicami.Zdecydowanie potrzebna nam starsza córka! Jak młode poszły do pokoju, tak na 3 godziny zapomniałam, co to znaczy mieć dziecko na głowie. I mimo 6 lat różnicy, zajęły się sobą wspaniale.
Musimy korzystać, póki mieszkanie ma status nowego i jego atrakcyjność ma potencjał wabienia znajomych na oględziny ;)