niedziela, 24 sierpnia 2014

Z wizytą u dziadków

Ach! pierwsza wycieczka za nami. Jak dobrze wyjść z domu! Połazić po lesie, pogadać, pobawić się z psem, nacieszyć końcówką lata. Na spokojnie zjeść, kiedy ktoś inny nosi dzieciaka. Poproszę częściej!












piątek, 22 sierpnia 2014

Najbardziej porąbany sen ever

Muszę, po prostu muszę! Tym razem sama nie wierzę, ze mogło mi się przyśnić coś takiego i czuję niesmak ;)

A mianowicie. Zapisałam się na warsztaty artystyczne. Jeśli myślicie, ze chodzi o garncarstwo czy fotografię, to jesteście bardzo daleko od zgadnięcia...

Warsztaty odbywały się w ogromnej hali. Przy wejściu stał  kontuar, a obok... piętrzyły się zwłoki. Nie byle jakie - zwłoki znanych ludzi. Pamiętam, że między innymi Ethana Hawke'a i Mayim Bialik (to ta, co gra Amy w BBT). I nasze zadanie polegało na nauce konserwowania zwłok i potem tworzeniu instalacji z ich użyciem. I w tym smrodzie żeśmy te trupy ubierali i ustawiali w pozy i scenki rodzajowe... Noż fu!

Nie, nie ściemniam.

Brawo mój mózg.

czwartek, 21 sierpnia 2014

You are my sister...

...and I love you, jak śpiewa mój ulubieniec Antony Hegarty. Patrzę sobie na moją Sis, która właśnie do nas zawitała na spontanie i podpisuję się czterema kończynami.

Tak, jestem jedynaczką. A jednak mam Siostrę. Nie z urodzenia, a z wyboru. I, jak już kiedyś napisałam, rodzice lepszej by mi nie urodzili!

Zaczęło się to w liceum. Pod koniec pierwszej klasy. Bo na początku trzymałam się z kimś, kogo już znałam (nota bene - również moją serdeczną przyjaciółką do dziś, od 19 lat nieprzerwanie!). Sis jeszcze była przeze mnie niepoznana i niedoceniona ;) Miała długie włosy, ciemne okularki, dzwony i wyglądała jak młodsza siostra Johna Lennona. Aż pod koniec roku pojechaliśmy na wycieczkę szkolną i wylądowałyśmy razem w pokoju. Trzy dni łażenia po górach i trajkotania non stop, i... trajkoczemy do dziś. Za czasów liceum przesiadywałyśmy u siebie co weekend, mieszkając na sąsiednich osiedlach. Potem każda poszła się uczyć dalej, zaczęła pracować, ja wyfrunęłam do Olsztyna - siłą rzeczy, nie da się już spotykać tak ciężko, a jednak funkcjonujemy. Nasi faceci tylko przewracają oczami, ile możemy pisać sms-ów... No, możemy. Lubimy. Kto nam zabroni :P

Kawał życia razem. Wieczory filmowe, Halloween, urodziny, kręgle, Sylwestry...

Pamiętny wyjazd do Francji - od tamtej pory, M. jest niemal drugą córką moich rodziców. Tata do dziś wspomina poranne dźwięki - łomot glanów po schodach i... dzwonienie dzwoneczka wiszącego u paska :) I Naszego psa budzącego M. na śniadanie poprzez siadanie na włosach. Zapach naleśników rozchodzący się po lesie.

Wyjazd do Florencji i M. latająca jak króliczek Duracell po straganach z pamiątkami oraz robiaca straszną minę na widok krewetki na moim talerzu.

Szkoła przetrwania w liceum (tak, ZNOWU liceum) i recytacje na polskim - Laura, Filon i M. jako drzewo jawor...

Moja Sis jest cudowna. Łagodna i dobra, empatyczna aż do granic krzywdy własnej :), ciepła, serdeczna. Jest zdolna - raz widziałam ją przy pracy i do dziś jestem pod wrażeniem. Zdecydowanie za nisko się ceni i chciałabym, aby w siebie uwierzyła.

Moja Siostra zawsze jest, kiedy jej potrzebuję. Zawsze wysłucha i zawsze trzyma moją stronę. Spełniła moje marzenie o sesji zdjęciowej w barokowych kostiumach. Dwa razy była świadkową na moim ślubie. Dwa razy pięknie na niego umalowała. Niezliczoną ilość razy zaskoczyła mnie i wzruszyła.

Rodzona nie byłaby tak udana :)

Luv ya, Sis!








poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Nie zostanę matką roku!

No, nie zostanę. Czekałam na osławiony haj hormonalny i falę miłości - chyba jestem inny model po prostu ;) Bo ni ma! Nie zwariowałam.

Nie jestem fanką dziecka typu "naleśnik" - takiego, co to leży, kwęka, je i zapełnia pieluchy (a zapełnia w tempie zastraszającym!). Czekam z utęsknieniem, aż urośnie i będzie kumata. Oczywiście - jest cudna, piękna i najlepsza na świecie - ale w dalszym ciągu to człowiek w wersji demo, dodatkowo mocno absorbujący.

Staram się nie zwariować, w związku z powyższym. Jak?
  • jak Młoda śpi, to robię. Cokolwiek. Zmywarę przepakuję, książkę poczytam, neta ogarnę.
  • spacery - wytoczenie się z wózkiem i psem to pewien wyczyn, ale wart tej chwili oddechu.
  • wyrwać się choć na chwilę. Choćby do sklepu. A jeszcze lepiej do stajni. Pal licho, że dłużej jadę niż w niej siedzę - za to wracam z naładowanymi bateriami.
  • nic na siłę. nie chce spać w swoim wyrku, to śpi na mnie, za to obie złapiemy te 3-4h snu. Tatuś proponuje, ze zostanie i się zajmie - to nie robić z siebie Matki Teresy, tylko zostawić mu butlę z mlekiem i jechać do konia.
  • bloga pisać ;)
Obiecuję, Siłaczka nie stanie się blogiem o kupach i śliniakach. Musi tylko, jak wszyscy, jeszcze chwilę poczekać, aż Młoda trochę podrośnie i wrócimy do wycieczek i jako takiego życia.

Bądźcie cierpliwi! ;)