poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Nie zostanę matką roku!

No, nie zostanę. Czekałam na osławiony haj hormonalny i falę miłości - chyba jestem inny model po prostu ;) Bo ni ma! Nie zwariowałam.

Nie jestem fanką dziecka typu "naleśnik" - takiego, co to leży, kwęka, je i zapełnia pieluchy (a zapełnia w tempie zastraszającym!). Czekam z utęsknieniem, aż urośnie i będzie kumata. Oczywiście - jest cudna, piękna i najlepsza na świecie - ale w dalszym ciągu to człowiek w wersji demo, dodatkowo mocno absorbujący.

Staram się nie zwariować, w związku z powyższym. Jak?
  • jak Młoda śpi, to robię. Cokolwiek. Zmywarę przepakuję, książkę poczytam, neta ogarnę.
  • spacery - wytoczenie się z wózkiem i psem to pewien wyczyn, ale wart tej chwili oddechu.
  • wyrwać się choć na chwilę. Choćby do sklepu. A jeszcze lepiej do stajni. Pal licho, że dłużej jadę niż w niej siedzę - za to wracam z naładowanymi bateriami.
  • nic na siłę. nie chce spać w swoim wyrku, to śpi na mnie, za to obie złapiemy te 3-4h snu. Tatuś proponuje, ze zostanie i się zajmie - to nie robić z siebie Matki Teresy, tylko zostawić mu butlę z mlekiem i jechać do konia.
  • bloga pisać ;)
Obiecuję, Siłaczka nie stanie się blogiem o kupach i śliniakach. Musi tylko, jak wszyscy, jeszcze chwilę poczekać, aż Młoda trochę podrośnie i wrócimy do wycieczek i jako takiego życia.

Bądźcie cierpliwi! ;)

5 komentarzy:

  1. Ha ha!
    Jednak jesteśmy bardzo podobne.
    Podobne przemyślenia w ciąży o jej "urokach".
    Podobne po narodzinach dzieci.
    Ja swoje też kocham, ale nie bronię się jeśli ktoś chce mnie odciążyć i każda chwila bez dzieci maksymalnie ładuje mi baterie. Nawet jeśli wtedy siedzę w pracy. Nie nadaję się na kurę domową. W 4 ścianach z marudzącą gromadką dostaję depresji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, już dawno stwierdzono, ze mamy sporo cech wspólnych ;) Teraz tylko wychodzą na innych polach działania.

      Usuń
  2. Nauczyć się oddawania obowiązków i opieki nad dzieckiem to sztuka. Im szybciej ją opanujesz tym lepiej dla Twojego zdrowia psychicznego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, trzeba sobie po prostu dyscyplinę narzucić! Ja nie miałam czasu na użalanie się że tylko "spanie, sranie, przewijanie" jak mawia moja kumpela bo miałam budowę na głowie, majstrów brygady całe i rehabilitację barku. W zewnętrznym świecie życie toczy się dalej, nie daj sobie wmówić, że matka ma zimę trampki na lato wózek i nic poza tym. Walcz o przestrzeń! Bo tak jest łatwiej żyć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż się staram! :)
    Co i raz odkrywam nowe sposoby na wydzieranie dla siebie tych skrawków przestrzeni - bo póki co, to są skrawki - i jest ciut lepiej. Wpadłam w pewien rytm, z pewnymi rzeczami się pogodziłam, jeszcze będzie normalnie ;)

    OdpowiedzUsuń