Tytuł trochę przekorny. Bo dzisiejszy obiad był poniekąd fast foodem - powstał przy minimum wysiłku i bardzo szybko. Ale nim nie był, bo nie były to frytki i hamburger :p
Było spaghetti. Nie pamiętam, kiedy ostatnio kupowałam gotowy sos. Odkąd zaczęłam go sama robić z półproduktów, żaden kupny nie chce mu dorównać.
A jest to banalne:
- pomidory z puszki/ kartonika (ja najbardziej lubię takie już z czosnkiem)
 - mięso mielone lub tuńczyk
 - czosnek
 - sól
 - pieprz
 - ostra papryka
 - zioła prowansalskie
 - makaron oczywiście ;)
 
Jeśli robimy z mięsem, to należy je wpierw podsmażyć, jeśli z tuńczykiem, to ja go od razu mieszam z sosem i razem podgrzewam. Pomidory mieszam z resztą dodatków i wszystko podgrzewam (z rybą w rondelku, z mięsem - na patelni). To plus makaron i niczego więcej już nie trzeba!
 
Ja jeszcze do sosu dorzucam suszone pomidory :) Uwielbiam je.
OdpowiedzUsuńEwa Sadal