wtorek, 6 marca 2012

Na zielono!


Szczęśliwie udało się dobić do wieczora. Bolą mnie mięśnie, o których istnieniu już zapomniałam - czyli jak zwykle instruktorka Asia stanęła na wysokości zadania.
Gimnastyka fachowo nazywa się body art i jest czymś w stylu połączenia elementów pilatesu, jogi i stretchingu. Niby takie tam sobie statyczne ćwiczenia i dużo oddychania, a jednak wychodzi się zgrzanym i na trzęsących się nogach. I ma się ochotę na powtórkę :)

A po powrocie - jeszcze trochę gotowania. Miał być znów krem z cukinii, ale jednak nastąpiła zmiana planów.


Totalna improwizacja, ale za to jaka smaczna!

Naleśniki:
  • pół szklanki mąki pełnoziarnistej (u mnie orkiszowej)
  • łyżeczka oliwy z oliwek
  • mleko sojowe (na oko - do uzyskania pożądanej gęstości ciasta)
Sos:
  • cukinia
  • garść zielonego groszku
  • pół szklanki bulionu warzywnego
  • ząbek czosnku
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • pół łyżeczki kurkumy
Cukinię pokroiłam w kostkę i obgotowałam razem z groszkiem. Zestawiłam z ognia i zmiksowałam. Dodałam bulion i przyprawy, znów zmiksowałam, dolałam sosu do smaku. Znów podgrzałam, położyłam na naleśnikach. Całość posypałam startym żółtym serem.

Moja subiektywna ocena: dobre, świeże. Naleśniki, o dziwo, smaczne! A tak się bałam z powodu tego mleka sojowego... Jak dla mnie, sos powinien być mocniej doprawiony. następnym razem będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz