środa, 7 marca 2012

Wiosna, ach, to Ty!


Piękny dzień. Przepiękny wręcz! I wreszcie pachnie wiosną! Jeden z moich ulubionych zapachów. Dobrze, ze tak jest, bo jakby jeszcze było szaro i mokro, to już nic, tylko powinnam się zakopać i przeczekać, aż nadejdą lepsze czasy.

Jak jestem zmęczona, to nie bawię się już w ekwilibrystykę w kuchni. Żeby było szybko i pysznie, zrobiłam mój ostatnio ulubiony makaron ze szpinakiem i suszonymi pomidorami.
Suszone pomidory są genialne! Do warzyw, makaronów, zapiekanek - no cudo! Słodkie, kwaśne, miękkie, ale nie papkowate, niesamowity aromat... powinny zawsze być w szafce.

Przestawiłam się na makarony pełnoziarniste - smakują odrobinę inaczej, ale to nie oznacza, że gorzej. Do tego szpinak, pomidory, czosnek (czy ja w ogóle muszę dodawać, że czosnek...? :)), sól, pieprz i nieco startego sera na wierzch. Czego trzeba więcej?

Aj, cały dzień o jedzeniu. Nawet poranne zajęcia były o jedzeniu. Dzielna kursantka poznała różne metody obróbki pokarmów - tu oczywiście nastąpiła odwieczna dyskusja o tym, czy na tarce się TRZE (opcja warszawska), czy TARKUJE (opcja lokalna).

początek zajęć był mniej-więcej taki:
- Hi, Anita! I hope you're not hungry because today we are talking about food.
- Oooooh... OK, I'll handle it...

Czyli pełne poświęcenie :)

Choć i tak nic chyba nie przebije kursanta z poniedziałku. Po pierwszej lekcji z czasem Present Perfect, zdyszany i spocony od wysiłku umysłowego, kursant w te słowa rzekł:
- Dobra... Teraz to już nie przelewki... Od teraz koniec z imprezami... Od teraz pilnie odrabiam prace domowe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz