środa, 11 września 2013

Ech

Po prostu ech. Pogoda do bani, koń do bani (może nie on sam, ale cała sytuacja), wszystko jakieś takie mierne... Noce ciężkie, sen nie chce przyjść, a jak już przyjdzie, to nie daje odpoczynku. Walczę sama ze sobą, a we śnie walczę ze schodami, z wodą lejącą się z akwarium na podłogę.

Przynajmniej obiad się do nas uśmiechał.


Banalne, a jakie pyszne: zapiekane camemberty ze słodką papryką i żurawiną, kasza gryczana i buraczki na zimno. Zdjęcie tak samo mało artystyczne, jak cały obiad, ale chociaż morale trochę lepsze. Ech, powiadam.

2 komentarze:

  1. Oj tam, pogoda. Grzyby będą;) Koń się wyleczy. Jak szaleje to znaczy, że nie jest z nim najgorzej. Gorzej jakby był do tego wszystkiego jeszcze apatyczny i osowiały. Jedzonko przednie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak będzie szalał, to sobie może urwać jeszcze więcej :p Zdradliwe toto, bo jego już tak nie boli, to uważa, że jest zdrowy.
      A jedzonko polecam (Ty sery chyba jesz...?), bo naprawdę banalne, jak się ma mało czasu, to ratuje skórę.

      Usuń