czwartek, 24 września 2015

Magic moments

Taka wieczorna refleksja.

Takie to moje życie zwyczajne i niezwyczajne zarazem. Jestem taką sobie zwykłą dziewczyną, jak to śpiewał kabaret Grupa Rafała Kmity- "średni człowiek". A jednak w tej mojej małej codzienności wciąż zdarzają się jakieś małe cuda, małe niesamowitości, pełno małych wzruszeń.

Dziś wzruszyłam się, kiedy córka podeszła, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Tylko tyle i aż tyle. Niesamowite uczucie iść z nią ręka w rękę. Czuć tę małą, miękką łapkę w mojej dłoni.

Niesamowite, ze od teraz będziemy dosłownie razem iść przez życie. Łapię te momenty. Choć czasem mam zdecydowanie dość, jestem padnięta, nie mogę nawet iść do łazienki bez tego małego cienia, to chłonę te chwile, bo za jakiś czas nie będę już dla niej najważniejsza, nie będzie taka ode mnie zależna. Będzie się rwała w świat, a to ja będę chciała mieć ją wciąż obok...



2 komentarze:

  1. A ja właśnie odbyłam pierwszą z miliona rozmów, jakie odbędziemy na skype z moją córeczką. Dzisiaj zawieźliśmy ją do Gdańska. Serce mi pęka. Moje "malęństwo" wyfrunęło z gniazda. Nic już nie będzie takie samo. A tak niedawno wędrowałam z jej ciepłą łapką w swojej dłoni. B.

    OdpowiedzUsuń