sobota, 21 grudnia 2013

Przygotowania vol. 1

Czas zacząć! Trzy dni do Gwiazdki! Zakończyłam na ten rok pracę i mogę oddać się świętom.

Gwiazdą dnia jest zdecydowanie choinka. Wymarzona, wyczekana. Pojechaliśmy, jak rok temu, do centrum ogrodniczego koło Tesco. I nie zawiedliśmy się. Od razu wpadła mi w oko TA JEDYNA. Mała, krępa, niewywrotna. Puchata, "tłusta", tak jak lubię. Świerk, ale nie ten pospolity. Kłuje jak szatan, pachnie niebiańsko. Paradoks choinki taki :)

Zajechała na Jaroty machając przechodniom przez uchylone okno Lodzi, a potem, po drobnym przemeblowaniu pokoju, zajęła zaszczytne miejsce koło kanapy. I to całkiem sporo tego miejsca:
Następna faza to, jak to ujął Kamil, "w bieliźnie":
A efekt końcowy, o taki:
Jesteśmy dumni i bladzi, że nam się taka piękna udała. Trzeba było w trybie "last minute" dokupić lampek, bo nasza oldschoolowa dwudziestka nieco ginie w tym gąszczu. Na szczęście, od czego jest lokalny "chińczyk" :)

Była i obowiązkowa porcja porządków. Odkurzanie, wynoszenie gratów do piwnicy. Biedna Leeloo, która nie znosi sprzątania i nie znosi jakichkolwiek zmian w domu, latała z obłędem w oku. Dopiero teraz padła bidulka, a jutro nie zapowiada się lepiej - wtedy spać nie dadzą jej zapachy z kuchni.

Dzisiejszy dzień zapoczątkował też serię kulinarną. Na pierwszy ogień poszły śledzie numero uno - klasyczne, choć z lekkim pazurkiem. Oprócz standardowego oleju i cebuli, mój Luby smaruje je jeszcze musztardą i posypuje pieprzem przed umieszczeniem w słoiku. Och, już ich wściekle pożądam, zagryzionych sałatką jarzynową dla złagodzenia słoności...
Dziś został także zamarynowany schab z morelą i namoczone grzyby. Jutro kolejna porcja i kolejny wpis.


Chyba udało mi się odnaleźć moją Gwiazdkę. Jest w zapachu drzewka i śledzia, jest w ciepłych słowach od moich Rodziców i w staraniach mojego Kamila.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz