środa, 11 grudnia 2013

"Poczuj magię tych Świąt"

Ileż razy słyszymy to hasło w telewizji? Irytują nas reklamy, wiele osób irytują udekorowane od listopada sklepy. Ale czy tak naprawdę świąteczny nastrój pochodzi z zewnątrz? A, no nie. To coś, co nosimy w sobie, pielęgnujemy pieczołowicie od czasów dzieciństwa. Czynniki zewnętrzne mogą co najwyżej podsycić to, co mamy w głowie: we wspomnieniach rodzinnej kuchni, rodzinnych spotkań i rodzinnych Gwiazdek. A przynajmniej tak to wygląda u mnie. Tęsknię czasem za dzieciństwem, choć wiem, że nie ma ono prawa wrócić. Ale pamiętam i właśnie pielęgnuję w sobie te wspomnienia: to o naszej PRL-owskiej sztucznej choince, którą wpierw maltretowałam ubierając w swoje zabawki, a potem, razem z mamą, już w bombki, lampki, łańcuchy, włos anielski i jakże trącącą myszką watę. To o smaku potraw, który teraz staram się odtwarzać i bez którego Święta byłyby jakieś niepełne. To, jak koło Świąt przychodziła do mnie Karolcia z góry i przy dźwięku kolęd Mazowsza puszczonych z magnetofonu tworzyłyśmy ozdoby z papieru, sreberek, orzechów. Dziś Karolcia to już dorosła pani Karolina i mama całkiem wyrośniętego syna, ale dla mnie zawsze będzie Karolcią...

I takie wspomnienia odświeżam. Kamil zgrał mi właśnie kolędy Mazowsza. Stare, staromodne, klasyczne do bólu. Ale tyle wspomnień przywołują. Pierwsze takty pierwszego "Bóg się rodzi" szklą mi oczy.
Wspomnienia zapachów również żyją. Nie oparłam się pokusie i w szafce leży już susz do kompotu i co otworzę drzwiczki, dochodzi mnie zapach wędzonych śliwek i gruszek.
Poza wspomnieniami, moje prywatne (choć na pewno mało oryginalne) praktyki przedświąteczne. Kolęd jeszcze nie puszczam, ale wszelkie piosenki świąteczne, głównie anglojęzyczne - owszem. Ostatnio polubiłam te w wykonaniu piosenkarki country, Faith Hill. Zwłaszcza właśnie lekko "country-style" wersja "Away in a Manger" przypadła mi do gustu. Jak również klasyczny "Little Drummer Boy" w wersji z mruczącymi panami w ramach akompaniamentu.
Oprócz pani Hill, luźna, lekka płytka Michaela Buble oraz bardziej klasyczna Josha Grobana.

A na koniec moje małe hobby pozadomowe - tak zwane "spot the tree", czyli wypatrywanie choinek w oknach mieszkań podczas wieczornych spacerów. Nie wiem, czemu, ale po prostu lubię patrzeć, jak świecą się lampki. Lubię patrzeć, jakie ludzie mają choinki - duże, małe, sztuczne, prawdziwe, w rogu pokoju czy może przy oknie. Czy mają lampki jedno- czy wielokolorowe. Migające czy nie.


A Wy, jak wprawiacie się w świąteczny nastrój?

PS. Zdjęcia nie są moją własnością, wszystkie zapożyczone z internetu.




2 komentarze:

  1. Ha właśnie leci u mnie płyta Michaela Buble :) Zrobiliśmy już miejsce na choinkę, a ja powoli obmyślam dekorację świąteczną mieszkania. Na pewno będzie jemioła, czerwone serwetki i cukierki na choince. Też już mam w domu przygotowany susz na kompot i składniki na na kutię. Po domu chowam już niektóre prezenty i robię porządki. Jeszcze tylko minek mi się marzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, czyli aż tak nienormalna z tym suszem nie jestem. Dziś po mojej pracy jedziemy jeszcze na duże zakupy świąteczne - kupić jakieś produkty, które mogą leżeć i czekać.

      Kominek... No ba, ale to nie te realia życia ;)

      Usuń