czwartek, 5 listopada 2015

Róża z innego wymiaru

Nie, nie o kosmitach będzie. Refleksyjnie, listopadowo będzie. To bardzo osobisty wpis, więc proszę potraktować go z należytą powagą.

Przyszedł do mnie we wtorek mój Drugi Tata. No, wpadł i wypadł, jak to on. Już pisałam o tym. Czasem mówię o nim "człowiek foksterier", bo energią przypomina mi te niezmordowane zwierzaki.
Tata przyniósł podarki dla młodej i różę dla mnie. Pytam, co to za okazja.

"A. Śnił mi się Pi i kazał Ci kupić kwiatek."

I tak się trochę zastanawiam, jak to z tym jest. Niełatwe i nieoczywiste są to rozmyślania, bo nie jestem religijna i mam problem z określeniem, czy "tam", "potem" cokolwiek jest. Co po życiu. Zazwyczaj twierdzę, że nic. Chociaż... Są takie chwile, że się łamię. Choćby przy tej róży.

Tej nocy, kiedy Pi odszedł, miałam dziwny sen. Przychodzę do szpitala, a na łóżku siedzi taki 10-12 letni chłopiec. Ja jednak wiem, że to Pi. Siedzi ubrany w granatowy, zimowy kombinezon, czapkę i szalik. Pytam, dlaczego się ubrał. "A, bo ja już stąd wychodzę". Budzę się z dziwnym uczuciem. Patrzę na zegarek. 2:30.

Rano mój tata przynosi wiadomość, że koło wpół do trzeciej Pi zgasł.

I nie wiem - to wszystko dzieje się w naszym mózgu, przeładowanym bodźcami, próbującym sobie poradzić z tym, co najgorsze? Czy może jednak istnieje coś więcej niż na powierzchni? Czuję się zbyt mała, by o tym rozstrzygać. Przycupnę sobie tu i będę dalej się dziwić nad "rzeczami, które nie śniły się filozofom".

2 komentarze:

  1. Coś w tym jest niesamowitego, mimo, iż ja też nie wierzę. Ale czasem się tak zadzieje, że nabieram wątpliwości...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak! I człowiek sobie uświadamia, jak mało wie...

      Pozdrawiam i ja!

      Usuń