piątek, 1 maja 2015

Carbonara po naszemu, o!

"To był maj, pachniała Saska Kępa boczkiem, szynką i cebulą...". Tak właśnie. Gdyby tylko Marylka próbowała naszej carbonary, nie zawracałaby sobie głowy bzem, nawet tym szalonym. Jestem tego pewna!

Panowie Włosi z reklamy krzyczą, że grzechem jest dodawać śmietankę. Magda Gie nakazuje używać żółtka. A w naszej Siłaczkowo - Antyksięciowej kuchni wersja autorska. Huk z tym, że nieoryginalna. Za to naprawdę pyszna i prosta w wykonaniu.

Potrzebujemy:
  • makaron spaghetti
  • garść wędzonego boczku pokrojonego w kostkę
  • kilka plastrów szynki, również pokrojonej (raczej tych plastrów więcej niż mniej)
  • śmietankę 18% (może być Rama Cremefine lub Łaciata); powtarzam - śmietankę, nie śmietanę!
  • średnią cebulę
  • z pół niedużego słoika czarnych oliwek
  • pieprz
  • parmezan
Należy podsmażyć boczek, kiedy zacznie się rumienić, dodać cebulę (drobno posiekaną) i szynkę, a pod sam koniec pokrojone oliwki. Wyłączyć gaz i popieprzyć. Ugotować makaron, odcedzić, wrzucić z powrotem do gara na mały gaz i dodać zawartość patelni. Wlać śmietankę, starty parmezan, dobrze wymieszać i solidnie podgrzać. Po nałożeniu na talerze jeszcze posypać serem.

Ot, i cała historia. Gęste, mięchate, sycące i pyszne. Mój mężu bohaterem w swojej kuchni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz