piątek, 10 marca 2017

To już pięć lat...

Mija pięć lat, odkąd nie ma Pi. Pamiętam, jakby to było dopiero co. Pamiętam, jak 8 marca jeszcze na mnie nawarczał, że mam przyjąć czekoladki na Dzień Kobiet, a ja pomyślałam, że może nie jest aż tak źle. Było. Gdybym to ja wiedziała, że zostały nam trzy dni...

Nie zrozumcie mnie źle, ale...ja staram się za dużo nie myśleć. Nie analizować. Nie rozważać, co by było, gdyby. Bo na pewno byłoby zupełnie inaczej, byłabym w innym miejscu, w innym czasie, w innym życiu. Za dużo myślenia może w takiej sytuacji doprowadzić do szaleństwa. Wiem, że są ludzie, którzy krzywo patrzą, kiedy osoba po takiej tragedii na nowo układa sobie życie. Szybko. Bo ja szybko sobie je ułożyłam. Ale myślę - ba, ja to wiem - że nic lepszego nie mogło mi się przytrafić i że mój cudowny Anty-Książę mnie uratował przed utonięciem. I myślę, że tam, gdzie Pi teraz jest, patrzy i jest zadowolony, że dałam radę i żyję dalej.
Bo, co by nie mówić, Pi miał swoje za uszami (a raczej za uchem - kto znał, ten wie), ale przede wszystkim był niesamowicie dobrym człowiekiem. Ciepłym, serdecznym, pomocnym. Przyjacielem wszystkich. Nie dało się go nie lubić. I on wszystkich lubił. Sam twierdził, ze jest nudny i nieciekawy, a jego głos mógłby czytać dzieciom bajki, bo na bank by usnęły. Ale to chyba nie tak. A głos miał fantastyczny i wspaniale się go słuchało.

Znowu w marcu smutno i tylko nadchodząca wiosna człowieka ciągnie na powierzchnię.

Wspominam Pi i, jak zawsze, myślę, że to dzięki niemu jestem kim jestem, i gdzie jestem.

A w tym roku chciałabym jeszcze podziękować mojemu mężowi, że się wtedy pojawił i że moja historia nigdy nie była dla niego problemem.

I chciałabym podziękować ludziom, których poznałam dzięki Pi, a którzy nadal o mnie trochę pamiętają i się do mnie przyznają: przede wszystkim Drugiemu Tacie aka Dziadzio Ajziej, a także Michałowi, Wojtkowi, Mai i Makarowi z rodziną. To ogromnie wiele dla mnie znaczy.

2 komentarze:

  1. Czas leczy rany. A Piotr jest Twoim dobrym Duchem. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz przeczytałam ten wpis. I nie umiem napisać nić mądrego. Tylko jedno przychodzi mi do głowy: jesteś niezwyczajna. I możesz być punktem odniesienia dla wielu osób. Dzielna z Ciebie dziewczyna.

    Pozdrawiam
    Solemia

    OdpowiedzUsuń