niedziela, 5 października 2014

Mycyny!

Udało się! Pojechaliśmy do Mycyn!

Mycyny to maciupka wieś bodajże 8 km od Olsztynka. Kilka gospodarstw i już. A dla mnie to moja mała oaza spokoju, moje miejsce na ziemi. Takie, do którego wciąż wracam.

Pierwsze spotkanie z Mycynami to Majówka 2000, kiedy wszystko było jeszcze w powijakach, dom w rekonstrukcji, stajnia mała, las dziki. Ale cudowni, ciepli gospodarze i piękno okolicy kazało wrócić. W 2003 r. miesiąc wakacji już z Łosiem. Potem jeszcze 4 lata tak samo. Co roku te same twarze, wspaniała atmosfera i kuchnia, po której wracałam 3 kilo cięższa. Tak, mnie też można utuczyć :)

Dziś jest już nieco mniej kameralnie. Stanęła piękna, wielka, drewniana hala do jazdy. Powstał pensjonat dla koni. ludzi więcej, co i rusz szkolenia i konsultacje jeździeckie. A jednak ciepło i serdeczność te same. No i wspomnień czar. I najpiękniej pachnący las - pachnie moimi beztroskimi czasami, latami świetności Łosia niańczącego źrebaki Sławka i galopującego po lesie.

Dzisiaj pierwszy raz widziałam Mycyny jesienne. Pierwszy raz byłam tam z Kalinką i Lilaczkiem.

Ulu i Sławku, super, że jesteście! Bądźcie!

PS. dziękujemy za gościnę i ciacho.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz