sobota, 5 lipca 2014

Moje piękne miasto

Taaaa... Zaraz trzy lata mojego mieszkania w Olsztynie, a nadal jestem w nim zakochana. Mimo świadomości wad - ale wszak kocha się nie tylko za coś, a i pomimo (dzięki Ewa za ten cytat).

Jak w zeszłym roku, wyciągnęłam małża na spacer. Odgruzowałam lustrzankę - zdecydowanie się ostatnio leniłam w kwestii jej użycia. A miałam na te zdjęcia chęć już dawno, bo latając co miesiąc na badania krwi, wypatrzyłam uliczkę aż proszącą się o uwiecznienie.

Ileż u nas w centrum pięknych kamienic! Boże, jak też one się marnują... Łuszczą, sypią, śmierdzą wilgocią i grzybem... Smutno strasznie. A tak pięknie wyglądałyby odrestaurowane...

Z takimi mieszanymi uczuciami przemierzaliśmy uliczki, po czym wpadliśmy na Starówkę na gofry ze świeżymi owocami (rany, ale dobre - po co ja dotąd brałam z bitą śmietaną?).

Lubię takie spacery. Dziś dodatkowo moje dziecię jest wyjątkowo nieznośne i wydaje się kontente tylko kiedy chodzę - siedzenie owocuje serią dzikich kopów w prawy bok, bolesnych i wyglądających jak z filmu SF, brrr. Zaczynam tęsknie myśleć o rozwiązaniu - do czegóż to doszło ;)

Trochę zdjęć.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz