środa, 11 kwietnia 2012

I po świętach!


Lubię Wielkanoc tutaj. To dopiero moja druga, ale czuję się, jakbym ją z nimi spędzała od zawsze.

Jedzenia oczywiście multum. Co mnie zaskoczyło, to obecność ryby na stole. U mnie zawsze ryba była tylko na Boże Narodzenie. A tu takie rzeczy. A tak to mnóstwo jaj, mnóstwo mięska (sławetne już domaganie się pasztetu i próby dociekania, kto go, cytuję, "zeżarł"). Barwne dyskusje - o kanalizacji, o przewodnictwie duchowym (tak, Krzysiu, wiem, że miałam taaaaką minę) tudzież o tym, kto i w którym serialu miał magiczny pierścień.

Zaś ilustracją dzisiejszego wpisu jest moja wierna Leeloo. Oj, mamuniu, jak ona się w poniedziałek wyszalała! Rundki po podwórku, spacer w lesie i znów rundki po podwórku. Ona jest jak małe dziecko... Zmęczyła się tak, ze nawet w drodze powrotnej nie mogła się uspokoić i dopiero u siebie padła jak kłoda i już tylko galopowała przez sen.

Dziś osiągnęłam mistrzostwo kuchni improwizacyjnej. Dosłownie wykorzystałam resztki i zrobiłam zapiekankę.
  • kilka garści makaronu
  • pół puszki pomidorów
  • kilka łyżek szpinaku
  • plaster sera żółtego
  • pół opakowania śmietanki 18%
  • czosnek
  • sól
  • pieprz
  • oregano
Szpinak podsmażyłam z czosnkiem i przyprawiłam solą i pieprzem. Pomidory wymieszałam ze śmietanką i przyprawami. Naczynie żaroodporne posmarowałam oliwą, wysypałam warstwę makaronu (tak, aby zakrył dno). Położyłam szpinak i plaster sera. Na to poszła druga warstwa makaronu i sos pomidorowy. Całość przykryłam i wstawiłam na 40 minut do piekarnika. Zapychające i smaczne :)

2 komentarze:

  1. ja bym się chciał dowiedzieć z tego bloga czy to się szanowna Pani struła, że makaronu jeść nie może :P się pytam!!
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. święta święta i po świętach a by się chciało wrócić no nie ; ) Mówię tak co roku od zawsze ;) Ale cóż święta się zbliżają!!!

    OdpowiedzUsuń