sobota, 10 października 2015

Garść inspiracji znów

Ha! Wygląda na to, ze za dwa tygodnie jedziemy przyklepać nasz domek! Poważna sprawa. Nadal fizycznie nic się nie zmieni, nadal pozostanie nam czekać przyszłego lata, aż dom zacznie wyrastać nad ziemię, no ale będzie już zamówiony, zaprojektowany, a my będziemy "stali" w kolejce do budowy. Będzie już miał konkretny kształt i kolor w naszych planach. będzie można go już w głowie urządzać, meblować, ustawiać... Ach <3

Moja mama od wieków zbiera pismo o wystroju wnętrz "Cztery kąty". No odkąd pamiętam! Teraz się śmieje, że jesteśmy dla niej wspaniałym usprawiedliwieniem dla wydawania pieniędzy na tę gazetę - wszak będziemy się budować i potrzeba nam inspiracji.

I dziś właśnie kilka rzeczy w owym czasopiśmie wypatrzonych, które baaaardzo do mnie gadają. Wiadomo, finalnie pewnie wyjdzie zupełnie co innego, ale kto wie, kto wie...

Kuchnia. No uparłam się na te podłużne białe kafelki. Co z tego, że dziś co drugi je ma. Chcę i już! W tej kuchni na zdjęciu bardzo podoba mi się też zainstalowanie firanki w szafkach.
Salon. Mamy szafkę pod tv, więc pewnie nie będziemy jej zmieniać. Ale wypatrzyłam te dwie i mi się okropecznie podobają. Pierwsza na maksa zawiewa PRL-em (aaa! Przecież ja nigdy nie lubiłam tego stylu!), a druga... No, jest po prostu inna. Chociaż cena zdecydowanie każe mi trzymać się z daleka ;)

Ach, n i oczywiście pokój Kaliny! To mnie kręci. Jej pierwszy własny pokój. Jeszcze nie mam jego wizji, na pewno łóżko, komoda na ubranka, regał na książki, dywanik...
Urzekło mnie to łóżeczko z Ikei. W ogóle uwielbiam Ikeę i mogłabym cały dom urządzić ich sprzętami. Łóżeczko rośnie razem z pasażerem, jest oldskulowe. Fajne.
Na koniec dwie propozycje na przechowywanie. Bo ilość zabawek raczej będzie przez kilka najbliższych lat rosła, nie odwrotnie ;)

Zdjęcia telefonem z gazety, więc jakość woła o pomstę do nieba, ale widać, o co cho.

1 komentarz:

  1. Twoje posty budzą we mnie wspomnienia. Pamiętam, jak stałam w miejscu obecnej sypialni na surowej, betonowej podłodze, a wokół mnie były nie dokończone jeszcze ściany z surowej cegły, a nad głową niebo, bo ani sufitu, ani tym bardziej kolejnego piętra jeszcze nie zbudowano. A ja stałam i oczyma wyobraźni widziałam siebie bosą, w koszulinie nocnej, wyglądającą przez własne okno, którego również jeszcze nie było...

    OdpowiedzUsuń