niedziela, 22 lutego 2015

Ni wiosna, ni zima i zupa z rekina.

Rymowane podsumowanie niedzieli. Nareszcie weekend dla nas. Bez odwiedzin krewnych, szkoleń, pracy, dziś nawet bez konia. Potrzebne nam było, bo ostatnio to już nawet czasu ani siły pogadać...

Las. Co z tego, że roztopy...? No, w sumie to z tego, że pies do prania. Nieszczęśliwy wielce. Cóż, taka cena szaleństw po krzaczorach...

Córka też zadowolona. Przesiadła się ostatnio do wózka spacerowego, leży leciusieńko podniesiona i widzi świat, nie tylko niebo.

Spacer krótki, bo błoto, ale i tak fajny, bo z dala od zgiełku, razem i na powietrzu.

A po powrocie gorąca zupa. Skusiła mnie biedronkowa książeczka o kuchni portugalskiej i w garnku postała zupa z łososia i rekina. Lekko zmodyfikowana.
Skład:
  • mieszanka łosoś/ rekin 400g
  • 300ml passaty pomidorowej
  • por
  • 3 ząbki czosnku
  • oliwa
  • makaron nitki
  • sól, pieprz, ostra papryka
Podsmażamy na 4 łyżkach oliwy pora w plastrach i posiekany czosnek. Zalewamy passatą, dodajemy koło szklanki wody i rybę. Po 5 minutach jeszcze 3 szklanki wody i doprowadzamy do wrzenia, po czym wrzucamy makaron. Po 5 minutach gotowe, doprawić i wcinać. Jak dla nas - bez szału. Pierwsza randka z rekinem raczej bez emocji na miarę seansu "Szczęk". Mięsko ani fajnej konsystencji, ani powalającego smaku.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz