niedziela, 25 maja 2014

Mikro wakacje

Gdzie jadą Warszawiacy, kiedy chcą się weekendowo zrelaksować/ Na Mazury. A jak już się mieszka na Warmii i Mazurach? To się szuka dalej. I naszym miejscem wytchnienia jest Suwalszczyzna. Jest bardziej zielona i bardziej dzika niż WiM. Jest inna. Jest więcej przestrzeni i są milsi ludzie.

Wyjazd, jak zwykle, na zasadzie "akcji spontan". Mamy szczęście do terminów - na ślub pogoda się udała, na ten weekend również. Dwa poprzednie były tak zimne, że kilka pensjonatów odmówiło nam rezerwacji pokoju... A tu - upał! Opaliliśmy się!

Bryzgiel to mała wieś około 10km od Suwałk. Nic ciekawego. Poza tym, że blisko do jeziora, że Wigierski Park Narodowy i że można zjeść przepyszne kartacze i genialny chłodnik.

Trafił nam się pensjonacik z innej planety - urządzony rekwizytami rodem z lat 70-tych, dziwny, mały i potwornie nagrzany od słońca. Pierwsza noc była koszmarna - gorąc plus zmasowany atak meszek o 3 nad ranem - oboje obudziliśmy się nerwowo, drapiąc się intensywnie i myśląc "WTF???". Drugiej byliśmy już cwani, zamknęliśmy okna, za to w ruch poszedł wiatrak, który uratował nam życie.

Ach, te nasze wypady. Szybkie śniadanie na Orlenie, potem wypad nad jezioro Mulaczysko - czyściutkie i ciche, choć w sobotę wzburzone od dość mocnego wiatru. Lilaczek w swoim żywiole, pływała, aportowała, nawet udało się ją jakoś "namówić", aby zajęła się sobą sama, a my mogliśmy się pobyczyć. Potem spacer po nagrzanych słońcem łąkach. Drzemka w pokoju, potem wspomniane kartacze - niebo w gębie! A po południu jeszcze wypad do Aten, gdzie byliśmy rok temu. Plaża gminna, kolejna psia kąpiel plus integracja z miejscowymi pchlarzami. Spacer po polach zakończony gonitwą za zającem - w efekcie wieczorem pies padł. Pierwszy raz widziałam ją ledwo biegnącą...

Dzisiejszy ranek po śniadaniu znów świętowany kapielami w jeziorze i gonitwą tym razem za czaplą - szalony ten nasz pies!

Dzień i ciut, a my wypoczęci jak po tygodniu. Coś cudownego! Opaleni, wywiani, najedzeni i zrelaksowani. Można się dalej mierzyć z rzeczywistością. Pożegnaliśmy się z jeziorem, obiecując, że wrócimy - tym razem jeszcze z jedną nieznośną pannicą :)











1 komentarz:

  1. Chciałabym na Mazury i na Suwalszczyznę :D Może kiedyś :)
    Wszystkim mamusiom i przyszłym mamusiom życzę Wszystkiego Najlepszego. Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń