poniedziałek, 14 października 2013

Dzień Siłaczki :)

Dziś mój dzień. Obchodzę go już po raz szósty. Nawet jakoś nie zauważyłam, kiedy te lata minęły... Za to skłoniło mnie to do przemyśleń na temat tego zawodu i mojej "ścieżki kariery".

Ja nigdy nie chciałam być nauczycielką! Nie umiałam ani nie lubiłam nikomu niczego tłumaczyć. Patrzyłam na moją mami (która w ogóle jest Siłaczką przez duże "SI", bo uczy w podstawówce, w mało ciekawej okolicy; ja przy niej mam lebero i luksusy) i uparcie twierdziłam, że się na coś takiego nie piszę. Jakże życie jest przewrotne! Skończyłam anglistykę, nie wiedzieć po co zrobiwszy specjalizację z literatury (było prze-fajnie, powieść gotycką kocham po dziś dzień i jakbym cofnęła się w czasie, wybrałabym dokładnie te same studia; jednak - nie oszukujmy się - bardzo życiowe to to nie jest). Pracowałam trochę w tłumaczeniach i myślałam, że tak zostanie. Ale praca się skończyła, biuro się zamknęło. A nowego nic nie mogłam znaleźć. Pomyślałam, że poszukam pracy w szkołach językowych, tak na chwilę, aby coś tam robić, a potem poszukam dalej. Bardzo szybko odpowiedziała szkoła, w której miałam spędzić kolejne trzy lata. Chyba bardzo potrzebowali pracownika, skoro wzięli takiego zielonego żółtodzioba (przynajmniej kolorowo było, a co!). Dwa dni po rozmowie, zwalczywszy instynkt ucieczki, otworzyłam drzwi sali i stawiłam czoła siódemce gimnazjalistów patrzących na mnie wzrokiem mówiącym "no, to co nam pani powie...?".

Początek był dramatyczny. Stresowałam się, pociłam, przygotowanie w domu tych dwóch bloków zajęć zajmowało mi masę czasu, wszystko musiałam rozpisać krok po kroku na kartce. Co zrobić, co powiedzieć, kiedy. Nie wierzyłam mamie, że kiedyś będzie łatwiej. Mama, jak ZAWSZE, miała rację. Dziś się śmieję z tamtego, a przygotowanie zajęć to lekkie i miłe zajęcie, nawet, jak mam tych grup kilka(naście).

Przyszły i pierwsze sukcesy i pierwsza satysfakcja. Bo satysfakcja w tej pracy jest OGROMNA! Jak dzieciaki zaczęły robić postępy. Jak używały słów, których je nauczyłam. Jak same zgłaszały się do zadań. Jak zaczęły się ociągać po zajęciach, aby jeszcze chwilę zostać i pogadać. Jak przychodziły i zwierzały się z problemów w szkole czy w domu. Dla takich chwil - warto było.

Pracy przybywało, w trzecim roku ledwo miałam czas się wyspać i cztery dni w tygodniu podjechać do Łosia. Dzieci, dorośli, studenci, grupy, indywidualni, jeden uciążliwy facet z zespołem Aspergera. Chwile zwątpienia, bo zmęczenie ogromne, grupy wymagające, zajęcia kończące się o 21.30. Druga szkoła i zajęcia dla pracowników banku. Moja pierwsza hospitacja i szlifowanie biznesowego języka razem z kursantami. I zaskakująco ciężkie rozstanie. Studenci, którzy nie byłam pewna, czy mnie lubią, idący do szefowej prosić, aby mnie nie puszczała, bo oni innej nie chcą. Rozstanie z moją ukochaną grupą dzieciaków - dziś już studentów - kiedy to płakałam idąc do metra. masa wspomnień: co to jest penspinning, "raczej w szoku", "proszę pani, bo ja tak sobie myślę, że ja chyba jestem pani ulubionym uczniem" oraz dlaczego najlepiej zabija się śrubokrętem ;) Tego nikt mi nie odbierze, to zapamiętam.

Przeprowadzka i zabawa od nowa - mnóstwo CV, kilka odpowiedzi. i chyba lepiej trafić nie mogłam, bo nasza szkoła jest wspaniała. I uczniów też mam świetnych. Uczą się, czasem niemal widać, jak dymi im z uszu, a pot perli się na czołach. Ale też robią to z uśmiechem, na koniec roku błagają o tę samą lektorkę na rok następny. A ja fruwam nad ziemią.

Taka to ta moja praca. Dla kogoś pewnie mało ambitna. Nie zrobię oszałamiającej kariery. Nie będę awansować, nie dostanę służbowego auta, nie zarobię na kupno domu z basenem (ani bez basenu :P). Ale ja w swojej ocenie jestem zawodowo spełniona. Czuję się właściwą osobą na właściwym miejscu. Praca daje mi radość i satysfakcję. Czasem nawet dziwię się, że to w ogóle jest praca - przecież to takie przyjemne!

Czuję się w mojej pracy szczęśliwa. Życzę każdemu, aby tak właśnie czuł się w swojej pracy - niezależnie jaka ona jest.

6 komentarzy:

  1. Ja też czuję się w swojej pracy i spełniona, i szczęśliwa( BU)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. I pokazujesz mi, że to możliwe i że nie ma w tym nic dziwnego. I bardzo lubię, jak czasem usiądziemy i porównujemy doświadczenia ;)

      Usuń
  2. A ja już przestałam wierzyć, że kiedykolwiek poczuje się spełniona i szczęśliwa. Ciągle szukam, za czymś gonię. Być może za dużo od siebie wymagam. Ale wspaniale się czyta takie historie. Jak się kocha to, co się robi to nawet ciężko to nazwać pracą. Ciekawe, że jako dzieci wzbraniamy się przed tak wieloma rzeczami, a potem okazuje się, że nie dość, że zupełnie niepotrzebnie to jeszcze te rzeczy przynoszą nam satysfakcje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ogromną nadzieję, że kiedyś znajdziesz "to coś" dla siebie. może za miesiąc, może za rok, a może... po czterdziestce ;) Co by to nie było - ja tam wierzę, że nie tylko rzeczy wzniosłe, arcytrudne, czy niezwykłe mogą nas uczynić szczęśliwymi. może to być "zwykłe" bycie nauczycielem. Ja też zawsze dużo od siebie wymagałam i spalałam się, nie mogąc zasłużyć na swoją własną pochwałę. Ba, nadal czasami nachodzi mnie myśl, że inni są tacy ambitni, tacy zdolni, tacy wybitni, a ja taka przeciętna. Ale potem sama sobie tłumaczę - że skoro czuję się w tym dobra, skoro mnie to uszczęśliwia, to po co szukać dziury w całym? To trochę jak z moim jeździectwem. Póki sobie nie odpuściłam, byłam wiecznie nieszczęśliwa i sfrustrowana, a koń biedny. A teraz jest spokój i oboje odżyliśmy.
      Z całego serca życzę Ci odnalezienia swojej drogi i spokoju duszy, mój Ty Włóczykiju :*

      Usuń
  3. Bycie nauczycielem/lektorem to na pewno nie łatwa sprawa. Najważniejsze, że daje Ci to mnóstwo radości i satysfakcji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nauczycielom jest ciężej niż lektorom ;) Ci drudzy mają bardziej komfortowe warunki pracy, mniejsze grupy, nie mają rad pedagogicznych, zebrań czy szkolnych dyskotek. Ale są i wady - jak wszędzie. Ja tam życiowo mam skłonności do pesymizmu, ale w pracy jestem mega optymistką, mam pełno energii, sił, pomysłów i zapału. Taka druga, lepsza ja ;D

      Usuń