poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Przeprowadzamy się!

No jak to, zapytacie. Miało być tyle postów i zdjęć z placu budowy, a tu nam nagle piszesz, ze już się przeprowadzacie???

Wiecie, drodzy Czytacze, jak to w życiu. Mówią, "chcesz rozśmieszyć Pana Boga? Opowiedz mu o swoich planach". Coś w tym jest. Słuchajcie (yyy, czytajcie)... No, nie będzie żadnego domu. Wywieszamy białą flagę. Tak, jak nie jestem przesądna, tak skłaniam się ku myśleniu, ze wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie jest nam ten dom pisany.
Kłody pod nogi, spiętrzenie problemów, złośliwy chichot losu... Jak zwał, tak zwał. Zastanawiam się, czy ktoś czasem nie miał laleczki voodoo w kształcie małego, czerwonego domku i nie wbijał weń szpilek. Co mogło pójść nie tak, to poszło. Opóźnienia, błędy "fachowców", od pomiarów geodezyjnych, przez nieudolnego projektanta, po niespełna rozumu panią ze Starostwa Powiatowego. Efekt? Trzeci rok z rzędu nie wybudujemy domu, znowu nie zdążymy, znowu koszty rosną...

Powiedzieliśmy "dość". To już przestało być spełnianiem marzenia, to była walka. Ponad dwa lata zajęło nam dojście do etapu pozwolenia na budowę. A kto wie, ile rzeczy by się wydarzyło po drodze? Ile jeszcze komplikacji zanim domek by stanął?

Pass. Gra niewarta świeczki. Kupiliśmy... mieszkanie. Śliczne, super położone, jest infrastruktura, jest zieleń, mamy oboje blisko do pracy i super połączenia komunikacją miejską, czego chcieć więcej?

Czy żal? Ano, żal... Jak to po straconym marzeniu. Choć kto wie, może tylko odłożonym w czasie...? Życie pokaże. Poki co, jesteśmy szcześliwi, ze wreszcie powiększymy metraż, przestaniemy się cisnąć na 35 metrach, odetchniemy. Że Boże Narodzenie już na nowym, że ładnie urządzimy, ze Kalina będzie miała pokój ponad 16-metrowy. A ja, powiem Wam, w sumie odetchnęłam z ulgą, ze jednak miasto. Przedszkole, szkoła, zajęcia, koleżanki Kaliny - blisko. Media miejskie. Ulicę nam miasto odśnieży. Że nie będę wracała z pracy o 21.00 po ciemku, w śnieżycę, po krętej trasie na Szczytno... Ponoć, jeśli czujemy ulgę po dokonanym wyborze, nawet, jeśli wydawał sie nam on kiedyś wątpliwy, to tak naprawdę było to to, o czym podświadomie myśleliśmy. Tego się trzymam.

Tak więc, relacji z budowy nie będzie, ale z urządzania - owszem. Zaczekajcie chwilkę :)

4 komentarze:

  1. Brawo! Gratuluję podjęcia ważnej decyzji, a marzenia o domku; powolutku - kiedyś się spełnią. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam zawsze lubiłem mieszkać na 35 metrach. Ludzie trochę przesadzają z tą przestrzenią. Maksymalnie 50m2 na osobę, a potem to głupota.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno tak faktycznie w mig ogarnąć całą sytuację ale jeśli już musimy się przeprowadzić to z jakąś sprawdzoną i zaufaną firmą. Na przykład TipTopTrans - Przeprowadzki są godni zaufania, ponieważ moi znajomi już korzystali z ich usług i są bardzo zadowoleni. Dla mnie najważniejsze aby wszystko przebiegło sprytnie i na czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe wpisy i porady, blog dodany do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń