Ukręciłam sama na siebie bicz!
Znajomym i rodzinie widocznie spodobała się "Siłaczka" i teraz co i rusz mam sytuację jak ta:
- To my do ciebie przyjedziemy, dobrze? oczywiście coś nam ugotujesz? :)
Albo ktoś mi podsyła przepisy i podtyka pomysły.
Dziś zatem na wyraźną prośbę Dagusi zrobiłam zupę - krem z czosnku. Ponoć rzeczona Dagi zajadała się ową podczas urlopu w Austrii i jest to takie must-do. Nie mogłam odmówić. Potrzeba:
- kilka ząbków czosnku
- pół niedużej cebuli
- średni ziemniak
- ok. pół litra bulionu warzywnego
- sól
- pieprz
- tymianek
- bułka
- masło
- zioła
Efekt porażający - całe szczęście, nigdzie dziś nie idę :p
A tak z innej beczki. Wpada do mnie wczoraj mój Drugi Tata. Drugi Tata generalnie wszędzie raczej wpada niż wchodzi ("bo ja jestem chaotyczny!"). I wręcza mi jakieś małe pudełko.
- Kajuś, kupiłem ci takiego oto koszmarka! To cukrowy baranek. Można go lizać!
No fakt, koszmarek jakich mało. Stoi sobie teraz na szafce w kuchni,gapi się krzywymi oczami i uśmiecha się krzywym, cukrowym uśmiechem, spod kopytek wystają mu pióra, które kruszą się i kleją do pudełeczka. Ale wiecie co? Od razu tak mi ciepło na sercu. Bo co na niego spojrzę, to wiem, że Komuś chciało się wpaść do mnie choćby po to, żeby mi podrzucić słodkiego koszmarka...
Ha! My właśnie produkujemy taką w wersji z chrzanem i mlekiem. Damy znać jak nasze brzuszki jutro :) ściskamy. Daga&Tomek
OdpowiedzUsuń