Takie to życie. Nie ma już Tytusa. Starość i choroba go dopadły i przebywa już w Krainie Wiecznych Łowów.
Ale bojowniki uzależniają. Chce się mieć kolejnego. I kolejnego. I tak dalej.
Od dziś mamy Gniewosza. Tym razem wściekła czerwień. Jest piękny i naprawdę bojowy.
Razem z nim przyszły kolejne dwie samiczki - obie niebieskie! Mamy już 3 :) Ale każda inna - nasza stara jest duża i lekko fioletowa, a nowe: jedna jasna i pękata (przez co nazwana przeze mnie Imbryczkiem), a druga zupełnie jak Tytus.
A, no i kokos przyszedł. Schron taki. Cocomo zwany ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz