Jak zimno, to i jeść się chce. A my oboje jesteśmy żarci. Sałata i paproszki, to nie dla nas. Owszem, można, ale tylko w ramach przekąski. Dieta nie jest naszą przyjaciółką, o nie.
No i jesteśmy mięsożerni. No co ja zrobię. Teraz strasznie modne jest być weganinem. Ze wszystkich stron "atakują" mnie ludzie z misją, próbują nawrócić na śmietanę z soi i jajko z nerkowca, czy jakoś tak. Jak ktoś chce/ lubi/ musi - nie mam nic a nic przeciwko, niech je jajka z nerkowca i rybę z warzyw. Ba, sama czasem lubię pojeść bezmięsnie, lubię kotlety warzywne, serowe, nawet te sojowe. Jak muszę ograniczyć nabiał, używam zamiennika mleka - uwielbiam sojowe kakao, serio! I mleko migdałowe. Ale i tak, nawet pomimo mojej miłości do zwierząt - byłam i jestem mięsożerna. No po prostu lubię mięsko i często mam najnormalniej w świecie na nie zapotrzebowanie.
I dziś mięsnie. Weganie pewnie właśnie wciskają czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu...
Danie pod tytułem "prawie-jak-chilli-con-carne". Prawie, bo dość swobodna podejście do przepisu.
Na obiad dla dwóch osób na dwa dni (wyszło jak dla pułku wojska!):
- 40dkg mięsa mielonego (dowolne, ja lubię i z wołowiną, i z indykiem)
- puszka czerwonej fasoli
- puszka kukurydzy
- puszka krojonych pomidorów
- mały koncentrat pomidorowy
- 2 ząbki czosnku
- przyprawy
Można podać z ryżem, my najczęściej wyjadamy z nachosami.
Ja wczoraj napiekłam racuchów jak dla pułku wojska-też na dwa dni będzie, a jeszcze ciasto upiekłam z jabłkami i zrobiłam mus jabłkowy-co ja zrobię, że z każdej strony mnie w domu jabłka atakują-w końcu jesień za rogiem;) Ja mięsożerna nie jestem, ale zdarzyło mi się przyrządzać dla Ł. kotlety schabowe czy golonkę nawet:P Nie próbowałam, a ponoć wyszły niezłe:)
OdpowiedzUsuńPrzepis fajny, nawet bez mięsa można coś z niego wyczarować. A u mnie wciąż w domu gości sałatka z curry, na którą przepis mi niegdyś podałaś:)
Jabłka są boskie! Ja mam jabłoń tuż za oknem, ale większość owoców pochłania Łoś ;)
UsuńPrzepis na chilli pewnie spokojnie może być bez wkładki mięsnej albo z jakąś soją (zdarzało mi się jadać chińszczyznę z posiekanym kotletem sojowym i dało radę bardzo dobrze).
Sałatka z curry, która ma nieelegancką nazwę, więc jej nie przytoczę, jest hitem każdej posiadówki czy grilla, lata mijają, a ona wciąż robi furorę!
PS. pieczesz racuchy? Bo ja żyję w świecie, gdzie racuch = smażone. Zaintrygowałaś mnie.
UsuńSmażę oczywiście, na patelni:) ale u nas nie przykłada się takiej wagi do nazewnictwa i każdy mówi zamiennie piec-smażyć..:)
OdpowiedzUsuńO! Ale za to mam przepis na pieczonego w piekarniku naleśnika:P
No tak, te słynne regionalne różnice... Mnie nadal śmieszy lokalne "pazłotko" zamiast sreberka (np. od cukierka) i wkurza konstrukcja "dla kogoś' zamiast "komuś" (np. "idź powiedz dla taty..."). Brrr.
UsuńDawaj pieczonego naleśnika, jestem ciekawa :]