Czyli - jak w temacie:
- dobre śniadanie. Dziś u nas były parówki zawinięte w naleśniki i zapieczone z serem żółtym. Na to ketchup i prażona cebulka. Daje kopa.
- pojechać na choćby małą wycieczkę. Wybraliśmy się na Kortowo, zjedliśmy znów w Wartburgerze, pokarmiliśmy kaczki, poprażyliśmy się na słonku.
- Pan z Wartburgera zaczepił mnie: "o, pani z bloga?" Jeju, ale fajnie mi się zrobiło :D
- wezwać do konia drugiego lekarza na konsultacje. Okazuje się, że koń niekoniecznie jest w stanie tragicznym, zdrowy nie jest, ale będzie OK.
Na poprawę humoru najlepsza jest kromka razowego chleba na zakwasie, domowej roboty z prawdziwym masłem i czosnkiem.
OdpowiedzUsuńTen czosnek to tak na wypadek wampirów energetycznych, coby ostatnich sił życiowych nie wyssały.
Najlepsza to jest czekolada, ale, cholerka, nie mogę jej jeść :/
OdpowiedzUsuńPozostają erzace wszelakie, no i tulić tego konia niedobrego :)