Jak za dotknięciem różdżki, jak za pstryknięciem palców lato z dnia na dzień przeszło w jesień. W piątek +30,w sobotę +12. Zadziwiające. Choć i tak pogoda okazała się być dla nas łaskawa, bo miało lać cały weekend, a zaczęło dopiero w niedzielę w nocy. Skorzystaliśmy, wycisnęliśmy słoneczną aurę do ostatniej kropli. Po tym, jak z rana zostałam niczym psi zaprzęg przeciągnięta przez burki po okolicznych pagórkach, postanowiłam zaprosić całą rodzinkę, w tym rodziców, na spacer po lesie. Widać już jesień pełno liści na ziemi, zażółcone drzewa, zapach dymu, grzybów i suchych liści.
Dodatkowych atrakcji dostarczyła nam Leeloo. Ona ma niespozyte siły jeśli chodzi o bieganie. I czasem szalone pomysły. Wczoraj postanowiła zaznajomić się z krowami! I to całym sądem. A w zasadzie dwoma. Popruła przez pole, pogoniła krowy, które następnie postanowiły to jej pokazać gdzie raki zimują. Nie powiem, zestresowaliśmy się... Pies nie wydawał się przejęty. Leeloo to stan umysłu, zdecydowanie...
Aż przyjemnie popatrzeć, że są miejsca w Polsce gdzie krowy się pasą na łące. I jeszcze mają możliwość wybiegania się.
OdpowiedzUsuńP.S. Mama B. pięknie wygląda, niezmiennie.
Serdecznie pozdrawiam.
To jest w ogóle piękne miejsce.
UsuńA mamie przekażę, no chyba, że sama przeczyta. Sama prawda, piękna kobieta i do tego mądra bardzo
Fajne zdjęcia i naprawdę fajne miejsca! i piesek jaki słodki.
OdpowiedzUsuń